W ubiegłym roku Straż Miejska 83 razy interweniowała w związku z podejrzeniem, że na prywatnych posesjach spalane są odpady. W 33 przypadkach podejrzenie okazało się zasadne. 28 interwencji zakończyło się pouczeniem, tylko w pięciu przypadkach trzeba było nałożyć mandaty (w tym jeden w maksymalnej wysokości 500 zł, za rażące naruszenie przepisów zakazujących spalania odpadów). Co ważne, wszystkie przypadki dotyczyły spalania śmieci na wolnym powietrzu. Nie potwierdziło się żadne zgłoszenie o podejrzeniu spalania odpadów w piecach.
Zakup drona z wyposażeniem do analizy składu dymu w świetle powyższych danych nie ma uzasadnienia. Wiązałby się też z innymi komplikacjami, jak choćby koniecznością każdorazowego zgłaszania lotu drona Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (m.in. z powodu bliskości lotniska). Takie zgłoszenie musi być dokonane z kilkudniowym wyprzedzeniem, co wyklucza interwencyjne użycie drona w przypadku podejrzenia spalania odpadów w piecach. Istotnym problemem byłaby też kwestia naruszenia prywatności mieszkańców gminy lotami drona nad posesjami i w pobliżu zabudowań.
Dym unoszący się z komina nie oznacza, że spalane są w nim odpady. Dym jest normalnym zjawiskiem towarzyszącym spalaniu węgla, szczególnie w trakcie rozpalania pieca i po dorzuceniu do niego nowej porcji opału. Spalanie węgla jest w pełni legalne.